Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
3314
BLOG

Po rocznicy: Czy musimy znosić ataki żulii?

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 143

         Od razu zastrzegam – nie interesują mnie ani trochę moralne uniesienia wszelkich agresorów, którzy natychmiast zlecą się do tytułu notki i będą grzmieć z powodu mojego braku kultury czy tam innego obycia towarzyskiego. Terminu używam z całą świadomością zaś kulturę w wydaniu tej chamskiej ferajny mam głęboko – o czym wszystkich tutaj lojalnie uprzedzam.

       To, z czym wczoraj zostali skonfrontowani uczestnicy kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej to nie była żadna demokratyczna manifestacja ani żadne korzystanie z wolności słowa. To była najzwyklejsza żulia, która uniemożliwiała swym współobywatelom (niestety – muszę tutaj westchnąć, bo być współobywatelem czegoś podobnego to naprawdę ciężki balast) korzystanie z przysługujących im praw.

       Jak co roku wybrałam się na obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej. Wiadomo było tyle, że na Krakowskim Przedmieściu miały się nie odbywać żadne inne manifestacje poza oficjalnymi uroczystościami – takie, skądinąd słuszne, sygnały płynęły z Warszawskiego Ratusza. Kto rządzi w Warszawskim Ratuszu, wiadomo więc sygnały i zapewnienia to kolejna fikcja, rzeczywistość natomiast to szczucie i napuszczanie żulii na uczestników oficjalnych uroczystości.

       A oto krótko opis tego, co działo się bezpośrednio przy mnie. Otóż szliśmy w marszu z Katedry pod Pałac Prezydencki ze znajomymi. Miałam wprawdzie identyfikator uprawniający mnie do przebywania w wyznaczonych strefach, zdecydowaliśmy jednak z różnych powodów, że pozostaniemy poza nimi (większa elastyczność i możliwość przechodzenia z miejsca na miejsce ew. odejścia ze zgromadzenia) – tak jak zresztą i wielu innych uczestników uroczystości robiło z różnych powodów. W kolejnych bocznych ulicach od Krakowskiego oczekiwała na nas żulia przeszkadzająca nam wyciem oraz obraźliwymi okrzykami w uroczystościach i w modlitwie. Gdy tylko żulia pojawiała się i agresywnie atakowała uczestników oficjalnych obchodów, na miejscu natychmiast zjawiała się policja i odgradzała agresorów kordonem (stosownie do sytuacji, bo przy takim poziomie agresji zachowania agresora są nieprzewidywalne). Przy kolejnej z bocznych uliczek, po pojawieniu się żulii oraz dużej grupy policjantów, zrobiło się ciasno i nieprzyjemnie i wtedy zdecydowaliśmy się przejść tyłami Krakowskiego do następnej uliczki i tam dołączyć do pochodu. Niestety – uniemożliwiła nam to żulia, która już czekała. Policja musiała więc odciąć dojście do Krakowskiego. Udało się nam dopiero w następnej ulicy, na wysokości której było już zebranych bardzo wielu uczestników oficjalnych uroczystości. A precyzyjniej mówiąc, byliśmy szybsi i zdążyliśmy po prostu dotrzeć przed żulią, która chwilę po nas pojawiła się i tam. A za żulią znów policja. Gdy pani stojąca obok nas próbowała uciszyć chamów zakłócających modlitwę, usłyszała, że jest PiSowską p… dą. Tym razem – ze względu na modlitwę - pohamowałam mój temperament wiecowy i nie odpowiedziałam żulom, że są bolszewickimi odpowiednikami męskimi tejże. Należało im się wprawdzie jak nic ale rozsądek zdecydowanie nakazywał zachowanie spokoju.

       To jednak nie wszystko. Niestety, żulii udało się w jakimś stopniu osiągnąć cel, gdyż wielu ludzi stojących w naszym rewirze po prostu nie słyszało obszernych fragmentów przemówień i modlitw. Żulia w najlepsze zakłócała oficjalne obchody, była wyposażona w nagłośnienia, platformy, itp., z których kierowała obelgi pod naszym adresem. Oprócz zwyczajowego „będziesz siedzieć” kierowanego pod adresem Jarosława Kaczyńskiego czy szydzenia z modlitw zostaliśmy zwyzywani przez megafon od „PiSowskiego bydła”, oraz bezczelnie oskarżeni o ataki na demokratyczną manifestację. Żulia nie starała się wyjaśnić, co to były za ataki, nikt żadnego ataku na ich stanowisko nie widział, wszyscy widzieli natomiast, że jacyś osobnicy z gadżetami „Obywateli RP” nasłani przez żulię próbowali się przedostać do naszej manifestacji i tam prowokować ludzi – czy to coś wykrzykując czy to przetrącając uczestników.

       I tyle o zachowaniu osobników, którzy sami sobie nadali etykietkę „kulturalnych i wykształconych Europejczyków”.

P.S.Czy ktoś z Państwa ma informacje, czy ta ich manifa była legalna albo czy ktoś wydał jednak na to zgodę – wbrew wcześniejszym zapewnieniom, że Krakowskie Przedmieście będzie zarezerwowane dla uroczystości państwowych? I czy ktoś się orientuje, jak to wygląda od strony prawnej – tzn. czy każdemu bolszewikowi czy innemu psychopacie wolno np.zagłuszać każde oficjalne uroczystości albo np.wyzywać ich uczestników od „bydła”? I czy musimy to jako obywatele bez granic tolerować i pozwalać sobie na to, aby grupa żulów odbierała nam prawo do godnego i niezakłóconego uczestnictwa w legalnych zgromadzeniach?

 

 

 


Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka