Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1780
BLOG

Rząd RP a ciało kobiety

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

       Wczoraj dyskutowałam gdzieś o kolejnej tzw. debacie o "sytuacji w Polsce" (czy tam demokracji w Polsce, gubi się człowiek w tych debatach) i bynajmniej nie zamierzałam tego oglądać. No i stało się - jakieś licho podkusiło mnie dziś, żeby sobie odsłuchać fragmenty. I już nie ma odwrotu - koło takiego cyrku po prostu nie sposób przejść obojętnie. Nie mówiąc o tym, że po półgodzinnym kontakcie z PE znów targają mną męki twórcze.

        Ale po kolei. Po pierwsze zupełnie nie mogłam się zdecydować na wybór tytułu - przecież paplaniny o "protestującym narodzie (czy ludzie) na ulicach miast" nie sposób brać na poważnie. W dodatku na samym początku, po odsłuchaniu kawałka "debaty", zrozumiałam z tego bełkotu tyle, że rząd PiSu chce zlikwidować kobiety. Nie jestem teraz w stanie powiedzieć, czy coś źle zrozumiałam, czy też tłumacz coś źle przetłumaczył. Tam są dziwne kombinacje językowe, czasem bezpośrednio a czasem przez tzw."relay" (czyli język pośredni; nie powinno być ale zdarza się). Więc gdy taka nagonka na Rząd RP jest przekładana z portugalskiego czy z fińskiego przez włoski czy francuski na polski, to może i na koniec faktycznie wyjść, że rząd chce zlikwidować kobiety. Doszłam jednak do wniosku, że taki tytuł byłby już zbyt prowokacyjny - i wobec rządu, i wobec umysłowych niedowładów co niektórych europarlamentarzystów (w końcu z chorych ludzi nie wypada się śmiać, w adwencie tak czy tak nie), i wobec przemęczonych nieszczęśników-tłumaczy, którzy muszą tych bredni nie tylko słuchać ale jeszcze je przekładać. 

       Po chwili odetchnęłam z ulgą, okazało się, że PiS nie chce jednak likwidować kobiet a jedynie likwiduje czy zabrania kobietom dostępu do własnego ciała czy prawa do własnego ciała - też nie jestem w stanie tego dokładnie powtórzyć ale mniej więcej chodziło o coś podobnego, coś z kobiecym ciałem w każdym razie. A ponieważ wątek "własnego ciała" (kobiecego) przewijał się przez całą "debatę" o demokracji, doszłam do wniosku, że to on będzie najodpowiedniejszy na tytuł. Poza tym głównym wątkiem zanotowałam kilka innych ciekawostek, jak np.wybuch histerii o przymusowych małżeństwach nieletnich dziewczynek w wykonaniu jakiejś bliżej nieznanej mi blond-niewiasty (coś jej się chyba Polska pomyliła z radykalnymi odłamami islamu) tudzież dwie inwokacje innych euroniewiast - jedna do nieżyjącego już prof.Geremka a druga do jeszcze dłużej nieżyjącej Marii Skłodowskiej-Curie. We wczorajszym cyrku uczestniczyli europosłowie PO, niektórzy nawet czynnie angażowali się. 

       Profesor Legutko dał sobie oczywiście świetnie radę. Należą mu się wielkie podziękowania - znoszenie tego niedouczonego jazgotu i zachowanie przy tym formy to naprawdę poświęcenie, nie wszyscy by to wytrzymali. Zaś dla kompletnie niedouczonych eurohisteryczek wczorajsza "debata" to kolejna niepowtarzalna okazja do zaprezentowania nowych toalet i makijaży oraz do prymitywnego zmieszania z błotem kogoś, kto intelektualnie i kulturowo stoi kilka klas wyżej od nich. Nic dziwnego, że europaniusie takie napalone na te "debaty".

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka