Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1380
BLOG

Pora wracać na Salon

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rozmaitości Obserwuj notkę 78

       Na początek dziękuję bardzo Wszystkim Państwu za ciepłe słowa, życzenia powrotu do zdrowia i modlitwy. Na szczęście powoli już wychodzę z tej masakry a dopadło mnie naprawdę perfidnie - zapalenie płuc i zapalenie opłucnej (to, na co w potocznym języku mówi się "woda w płucach"). Po prostu koszmar nie tylko zdrowotny ale i organizacjyny - niedokończone prace, niedokończony i niewysłany PIT (pewnie dowalą mi jakąś karę), niepozałatwiane i niepokończone sprawy. Wszystko rozgrzebane, rodzina rozwłóczona gdzieś przez pół Europy a ja ląduję na OIOMie (w ogóle pierwszy raz w szpitalu z powodu choroby i od razu tak dramatycznie - wokół sami ciężko chorzy, ustrojstwa i rurki wiszą nad człowiekiem, butla tlenowa obok na wszelki wypadek - po prostu strach i horror). Starsze dzieci muszą pomagać młodszym, Mama (jej samej należy się pomoc) musi pomagać nam wszystkim a lekarze z rodziny muszą mnie przez pierwszy tydzień leczyć i diagnozować z innych miast przez telefon. Tyle tylko korzyści, że wszyscy się dużo nauczyli - mąż prac w gospodarstwie domowym, o których do tej pory nawet mu się nie śniło, sama odebrałam niezłą lekcję pokory i w ogóle siedzenia cicho (przychodzi trudno) a dzieci gwałtownie dojrzały. Nawet Mama, która właściwie już nie musi uczyć się niczego wprawiła się w utarczkach i dyskusjach z nastolatkami i wychodzi już jej całkiem nieźle i przekonująco.

       A cała odyseja przez niedouczonych konowałów z renomowanej kliniki uniwersyteckiej w dużym ośrodku akademickim. Mimo jednoznacznych symptomów zapalenia opłucnej niedouczone tłuki odesłały mnie do domu z diagnozą "kolka gastryczna". Przy drugim podejściu nieuki zbliżyły się nieco do właściwej diagnozy (tylko nieco) ale ciągle nie trafiły i z niewłaściwymi antybiotykami i silnymi prochami przeciwbólowymi znów odesłały mnie do domu. Jeszcze rozkosznie pouczyły, że mogę w ogóle wszystko robić - chodzić, pracować, tylko nie powinnam uprawiać sportu! Po kilku dniach tego "leczenia" zaczęłam słabnąć i dosłownie ledwo żyłam. Wyratował mnie ze wszystkiego sympatyczny, zwyczajny i doświadczony lekarz nieco starej daty, którego wizytówkę miałam od kilku lat w jakimś schowku - bez możliwości diagnostycznych kliniki uniwersyteckiej ale za to ze staromodną wiedzą i warsztatem  (opukanie, osłuchanie i umiejętność czytania zdjęć rtg - jak widać nie wszyscy to potrafią). Natychmiast zarządził, że mam brać taksówkę i jechać do specjalistycznej kliniki.Jeszcze w mojej obecności zadzwonił do jakiegoś kolegi i pogonił, żeby wszystko przygotowali. Tam wreszcie trafiłam w dobre i fachowe ręce, specjaliści z prawdziwego zdarzenia wykonali konieczne diagnozy i zabiegi, dali właściwe leki i z Bożą pomocą po kilku dniach nastąpiła poprawa i zaczęłam wychodzić z tego paskudztwa. 

       Jak to po otarciu się o sprawy podobnego kalibru - popadłam w bardzo filozoficzny nastrój (i pewnie przez jakiś czas on się utrzyma). Nie daje mi spokoju ani to, że w XXIw. można pod opieką renomowanej kliniki uniwersyteckiej tak po prostu "zejść na kolkę" niczym w średniowieczu ani to, ilu ludzi takie niedouczone osobniki  faktycznie mogą wysłać na tamten świat (bo gdyby podobnie leczyli dziecko, kogoś starszego, schorowanego czy w ogóle o słabszej konstrukcji, to tak by się to skończyło). W każdym razie traktujcie Państwo moją historię jako ostrzeżenie. To, co mnie dopadło występuje najczęściej jako powikłania po różnych chorobach ale może też pojawić się jakby "samo z siebie" - nikt właściwie nie wie dlaczego i skąd. Jedyne zwiastuny, o których sobie przypominam w ostatnich czasach to poczucie przemęczenia od kilku tygodni a tydzień przed tą koszmarną historią lekkie problemy z oddychaniem (wzięłam to na karb lekkiej infekcji i w konsekwencji zbyt małej ilości ruchu na świeżym powietrzu oraz znerwicowania ciągłą gonitwą). Właściwie nic, czym należałoby się jakoś szczególnie przejmować. Jak widać to błąd, wskazana jest większa ostrożność i należy się przy czymś podobnym natychmiast przebadać (byle u mądrego, doświadczonego lekarza a nie u aroganckich i niedouczonych przemądrzalców). 

       Tęsknię już bardzo za Salonem ale do tej pory po prostu nie miałam siły na jakiekolwiek angażowanie się (zresztą zabronili mi na razie wszelkiego wysiłku, nerwów, itp. - pozostaje póki co wypoczynek, spacerki i najwyżej filmy przyrodnicze, trochę jak przedsmak emeryturty). Oczywiście pracuję intensywnie nad formą i mam nadzieję, że niedługo znów będę mogła trochę powalczyć piórem (czy raczej klawiaturą) o co trzeba - bo dzieje się naprawdę dużo. 

       Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie i do usłyszenia już niedługo.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości