Żona byłego prezydenta RP załatwiająca przez podstawionych figurantów prywatne przekręty i posługująca się szyframi na podobieństwo jakiejś mafijnej dziwki i minister spraw wewnętrznych zaświadczający, że państwo, którym przyszło mu zarządzać znajduje się w stanie rozkładu i istnieje tylko teoretycznie, to najbardziej zapadające w pamięć obrazki rodzajowe IIIRP ostatnich czasów.
A więc nic się nie stało, to wszystko to normalka. Ci na górze robią przekręty - takie ich prawo - ci na dole przyzwyczaili się do tego. Ci na dole zastanawiają się, skąd wziąć pieniądze do pierwszego czy za co wykupić niezbędne leki a ci na górze załatwiają sobie z władzami skarbowymi ukrywanie lewych dochodów współmałżonków. Też normalka. Ci na górze traktują społeczeństwo, nad którym przyszło im sprawować władzę, jak ogłupiałe bydło. Ci na dole twierdzą, że to normalne, jako że zawsze tak było, jest i będzie. Ci na górze wreszcie omawiają tę swoją "normalkę" obrzydliwym i prymitywnym językiem, w którym k... zastępuje przecinek a ch... kropkę czy myślnik. Ci na dole na to, że oni tacy równi i fajni są, tacy "jak my" - w końcu mówią normalnie i po ludzku. Nie tak jak ten tam, no wiadomo, co to za wszelką cenę należy przypilnować, żeby nie dorwał się do władzy i nie zainstalował na powrót tej swojej IV RP. Bo wtedy przecież przestanie być "normalnie".
Posługując się językiem naszych elit, taką normalność można najwyżej chrzanić. Rzeczywistość jest taka, że owa "normalna" elita to banda gangsterów, której pokaźna część powinna znaleźć się za kratkami. Niestety na tzw. dole sprawy też nie mają się o wiele lepiej - społeczeństwo, które od lat wybiera sobie takich reprezentantów i w dodatku wierzy jeszcze, że są to prawdziwe elity - wykształcone, prawdziwie europejskie, dobrze sprawujące swe funkcje i sprawnie rządzące państwem, kwalifikuje się jedynie na terapię.
Komentarze
Pokaż komentarze (92)