Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1812
BLOG

Bodzentyn: Osły zburzyły kapliczkę z XVIIw

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Kultura Obserwuj notkę 68

       Miałabym ochotę nazwać władze Bodzentyna po męsku, dokładnie tak, jak na to zasługują - niestety zapewne notka zostałaby wówczas ukryta ze względów obyczajowych. Pozostanę więc przy staromodnych "osłach", zwłaszcza że natychmiast nasuwa mi się tutaj pewien okrzyk wiecowy z jednej z ostatnich demonstracji. Parafrazując go do potrzeb lokalnych świętokrzyskiej gminy można byłoby powiedzieć "Trzeba wójta a nie osła, żeby gmina w siłę rosła". Niestety w wyjątkowo urokliwej pod względem krajobrazowym i ciekawej historycznie gminie osły po raz kolejny wykonały swą oślą robotę. Uczciwie przy tym przyznaję, że oceniam sprawy z pozycji turysty bywającego w regionie dość często, nie wiem więc, ile podobnych oślich posunięć wykonano w sprawach mniej widocznych dla przyjezdnych.

       Efekty pierwszej z tych prac ukazały mi się ostatniego lata, gdy jak zwykle wybrałam się na spacer po mieście i zobaczyłam zupełnie łysy rynek, dawniej pięknie zacieniony przez stare drzewa. Zostały jedynie smętnie wystające z ziemi pnie. Pytałam o to kilku spotkanyh po drodze mieszkańców i sprzedawczyń, ktoś zapytany przeze mnie o drogę sam zaczął nawet o tym opowiadać. Widać więc, że sprawa dręczy lokalną społeczność. Najwyraźniej wszyscy są oburzeni i nikt nie rozumie czegoś podobnego. Ktoś zapytany przeze mnie, kto w gminie rządzi, odparł bez namysłu "hołota".

       Jak się okazało, wycięty starodrzew to jeszcze nie koniec łajdactwa przyrodniczo-kulturalnego na terenie gminy Bodzentyn. Portal "Wpolityce.pl" poinformował właśnie - informacja ta rozlała się w ten sposób na cały kraj, do tej pory pisały o tym jedynie media lokalne - że w związku z pracami modernizacyjnymi przy drodze z Bodzentyna w kierunku Sw.Katarzyny wyburzono przydrożną kapliczkę św.Antoniego z XVIIwieku. Władze uprzednio uspokoiły mieszkańców, że zostanie ona przesunięta.

       Kapliczka przeżyła w spokoju zabory i I wojnę światową, II wojnę światową i okupację i wreszcie komunę. Za komuny próbowano ją usunąć ale protesty sprawiły, że przetrwała. Wykończono ją dopiero w IIIRP. Kapliczkę opisywał Stefan Zeromski związany z położoną poblisko gminą Ciekoty. Dla turystów i przyjezdnych zakochanych w Ziemi Swiętokrzyskiej - a okoliczne gminy stawiają właśnie na turystykę - była ona miejscem szczególnie urokliwym, tego rodzaju kapliczek zbudowanych na planie oktogonu i pokrytych gontowym dachem nie zachowało się już wiele. Często widziałam przejeżdżając tam, jak ludzie zatrzymywali się przy niej i robili zdjęcia, sama też kilka wykonałam.  I po kapliczce. Przyjechały spychacze i przeszkodę usunęły, drogę można modernizować, kapliczka nie przeszkadza.

       To barbarzyństwo zastanawia. Pamiętam jak w latach 70-tych - byłam wtedy jeszcze małą dziewczynką - w miasteczku opowiadano, jak władza próbuje usuwać krzyże czy kapliczki i że nikt nie chce tego robić, bo potem dzieją się dziwne rzeczy. Moi dość racjonalni rodzice nie raczyli mnie podobnymi historiami ale od koleżanek ze szkoły i ich mam słyszałam opowieści, które wydawały mi się zupełnie niesamowite. Nie rozumiałam ich wtedy oczywiście tak dobrze ale grozę budziły. Jednemu, który zdjął krzyż, sparaliżowało ponoć rękę a innego - miał zdjąć krzyż w jakiejś fabryce - przygniótł sufit czy stało się podobne nieszczęście. Nie mam oczywiście pojęcia, czy tak faktycznie było. W mieście jednak tak mówili a opowieści te dowodzą, że nawet za komuny odczuwano przed obiektami kultu jakiś respekt i tak naprawdę każdy, nawet partyjny, bał się na nie porywać. W roku 2012, w wolnej Polsce, ktoś sobie bez skrupułów wysłał spychacz, spychacz rozwalił kapliczkę i po sprawie, a niech się mohery ze wsi teraz powkurzają.

       Mam w związku z tym propozycję dla władz. Na terenie gminy pozostało jeszcze kilka zabytkowych obiektów, popchnijcie więc najlepiej i na nie spychacze i buldożery, to ktoś na tym dobrze zarobi. W pierwszej kolejności na zabytkowy klasztor Sw.Katarzyny - faktycznie stoi blisko drogi i może przeszkadzać w planach modernizacyjnych. No i przy okazji zlikwiduje się kolejne miejsce kultu z krzyżem - same korzyści dla barbarzyńców. Działka widokowa z ruinami zamku świetnie nadawałaby się pod budowę apartamentowców - jakieś "Holy Cross City", "Bodzentyn Village" czy podobne szkaradzieństwo dałoby się tam niewątpliwie postawić a i inwestor by się znalazł, bo miejsce piękne. Swiętokrzyski Park Narodowy możnaby było natomiast wykarczować, rozparcelować i sprzedać na działki budowlane. I obłowicie się trochę i spokój będziecie mieć z jakimiś tam zabytkami i ochroną przyrody. Do dzieła, barbarzyńcy.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura