Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2078
BLOG

Gdy manifestuje KOD, MO i LWP

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 90

       Wypadki zaczynają przybierać coraz bardziej kuriozalny bieg, bo oto do antyrządowych manifestacji KODu - trudno powiedzieć czy z braku innego narybku czy z jakichś rozważań taktycznych - wzywa oficer aktywny w okresie stanu wojennego. Wezwaniom tym towarzyszą wypowiedzi, że stan wojenny był czymś kulturalnym oraz inne utrzymane w pdobnym duchu. Wieść niesie, że protesty wspierają też emeryci z Milicji Obywatelskiej i innych komunistycznych służb przestraszeni widmem "strasznego życia" na średniej krajowej emeryturze. Czyli mamy nic innego jak jawny już sojusz "demokracji liberalnej" i części działaczy "Solidarności" z postkmuną i peerelowskimi służbami (do tej pory "demokracja liberalna" nie obnosiła się aż tak ostentacyjnie ze swym sojusznikiem, wszystko starano się załatwiać raczej dyskretnie a nadmierne kontakty uchodziły - przynajmniej oficjalnie - raczej za wstydliwe).

       To wszystko jest samo w sobie kuriozalne ale jeszcze nie straszne - mamy demokrację a ubek w końcu też człowiek i prawa obywatelskie też ma. Ludzie mogą sobie też dobierać sojuszników jakich chcą - mogą sobie na sojusznika wybrać złodzieja, łapownika czy ubeka, nic nikomu do tego. Każdy może sobie też manifestować ile chce i o co chce, także i "nieszczęśnik", któremu ukrócono emeryturę z kilkunasu tysięcy do średniej krajowej. Nikt nie musi się z tym zgadzać czy podzielać żale ale znieść taką manifę trzeba - to po prostu nieprzyjemne działania uboczne demokracji. Jednocześnie także - wbrew wyciu wszelkich mediów rodzimych i zagranicznych - to znów cudowny dowód na to, że demokracja w Polsce ma się świetnie.

       Dużo groźniejsze niż pohukiwanie postpeerelowskich dziadków jest jednak jawne nawoływanie do buntu w wojsku, policji i innych służbach i instytucjach państwa. Jest to po prostu czyn karalny. Zignorowanie tego zachowania może skutkować dalszymi próbami rebelii a w końcu anarchią. Potraktowanie tych wezwań tak, jak na to zasługują, poskutkowałoby natomiast rozpętaniem kolejnych akcji przeciwko Polsce (inspirowanych tak jak i dotychczasowe przez tę samą targowicę), przy których niedawne "debaty o sytuaccji w Polsce" przypominałyby jedynie świąteczny piknik. 

       Nie wiadomo, jak silne liczebnie będą protesty zapowiadane na 10 i 13.12. Nie należy się spodziewać dwóch milionów obiecywanych przez Wałęsę. Tak samo nie należy spodziewać się, że lud masowo wyjdzie na ulicę w obronie ubeckich przywilejów czy choćby dla Kijowskiego i będzie próbował z tego powodu obalić władzę. Przyjadą - jak zwykle - głównie funkcjonariusze "opozycji totalnej" oraz beneficjenci ancien regime'u wszelkiego rodzaju. Na pewno pokażą się środowiska lewackie, trochę znerwicowanych kobiet, które czują się zagrożone i sterroryzowane "Kaczyńskim, co to im dzieci każe rodzić", trochę "antyklerykalnych" (jak sami o sobie mawiają na "salonach") i trochę innych sfrustrowanych w różny sposób. W sumie protestujących może trochę być, choć ostatnie akcje 11.11 nie wyglądały imponująco.

       Ważniejsza jest jednak w tym wypadku nie ilość a jakość. Obrzydliwe prowokacje zapowiedziane są na 10.12 (powstrzymywanie Marszu Pamięci). Co do 13.12 to mamy póki co też zapowiedzi prób siłowych a nawet nawoływanie do wyjścia wojska i policji (brzmi to w gruncie rzeczy komicznie ale zabawa jest jednak brzydka). Trudno powiedzieć, na ile to tylko przepychanka słowna a na ile ktoś ma faktycznie pomysł na destabilizację państwa i wywołanie brutalnych zamieszek - służby powinny być przygotowane na wszystko, żadne prowokacje nie są wykluczone. Mogą być próby wywoływania burd, mogą być próby atakowania budynków publicznych (jak niedawno feministki), może jeden czy drugi prowokator pokazać się w mundurze wojskowym czy policyjnym i nawoływać do obalenia władzy  - do czego zdolna jest druga strona, mieliśmy świetną okazję przekonać się przy okazji prowokacji na Marszach Niepodległości w ostatnich latach. O ile manifestacje 13.12 będą prostsze do opanowania, o tyle prowokacje zapowiedziane na 10.12 są niewiadomą - tutaj może jednak przydałaby się też większa ilość społecznej straży Marszu.

       I dlatego na 10. i 13.12. najważniejszy jest spokój. Wierzę, że odpowiednie służby zadbają o bezpieczeństwo tych kuriozalnych zgromadzeń i ich ich uczestników. Wprawdzie myśl o kosztach ponoszonych przez podatnika na tych antypaństwowców i na zapobieganie ich burdom po prostu odrzuca, jednak nieupilnowanie tej ferajny może się skończyć bardzo źle. Hasła o przemocy i o obalaniu siłą demokratycznie wybranej władzy nie są już wcale rzadkością. Tak więc pilnować spokoju, pilnować Jarosława Kaczyńskiego (10 grudnia), pilnować uczestników Marszu Pamięci, żeby żulia nikogo nie obiła ani nie poturbowała, pilnować urzędów i instytucji publicznych. I pilnować, aby jątrzycielom wzywającym do przemocy włos nie spadł z głowy. Mam nadzieje, że wszystko przebiegnie spokojnie.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka