Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2378
BLOG

Narodowcy maszerują a KOD wkuwa "Pierwszą Kadrową"

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 84

       Pierwsze zgromadzenie, na które natykam się na mojej trasie to Bieg Niepodległości. Fantastyczna sprawa, nikogo nie dzieli, biegi należy popierać zawsze i wszędzie bez względu na poglądy polityczne. Szczególnie bieg w takiej sprawie. Niedaleko stamtąd, Plac Narutowicza - niezwykłe miejsce w Warszawie - zostało sporo przedwojennych kamienic i gmachów publicznych, tam można dosłownie wdychać atmosferę IIRP. Dziś zajęte przez manifestantów KODu.

       Szumna zapowiedź organizatora o 100tys.uczestników. Faktycznie nieprawdopodobna ilość ochrony manifestacji od ulicy Grójeckiej, także spora ilość policji - wszystko wygląda na zgromadzenie wszechczasów. Na Placu Narutowicza za to cienko - do godziny 12:00 jest kilka tysięcy osób. Niewielkie grupki dochodzą, w sumie szacuję ilość uczestników na  kilka tys. maximum na 5 tys. (wg oficjalnych szacunków policji demonstracja liczyła w kulminacyjnym momencie max.10tys.). Wiekowo różnie - sporo starszych osób ale też i w średnim wieku, trochę młodych ale nie tak dużo. W okolicy godziny 12:00 następuje najciekawszy moment. Jak ostatnio tu i ówdzie pobrzmiewało, KOD postanowił zagospodarować rewiry niepodległościowe i patriotyczne, "zawłaszczone" wg terminologii różnych ugrupowań rzekomo przez PiS. Więc dziś, na Placu Narutowicza, postanowiono PiS najwyraźniej "wywłaszczyć" z historycznego dziedzictwa, co przybrało dość komiczną formę. Otóż prowadzący zagrzewał do demonstracji a z głośników nagle popłynęły pieśni patriotyczne, m.in. "Pierwsza Kadrowa ", "Hej, sokoły" i kilka innych. Nostalgia niepodległościowo-kresowa. Reakcja uczestników zgromadzenia? Nikt nie śpiewa. Dosłownie nikt, ani jednego uczestnika manifestacji, który podjąłby tę czy inną melodię. Wszyscy stoją w zdumieniu i nie wiedzą, jak reagować, są zupełnie usztywnieni i patrzą dziwnie wokół. Nad głowami i pomiędzy niewielkimi, jakby wstydliwymi portretami Paderewskiego i Witosa dalej rozbrzmiewa samotny głos ze wzmacniacza. Najwyraźniej pieśni nikt nie zna, nikt nigdy ich nie śpiewał a może i o nich nie słyszał, tego nie wiadomo. Mam wrażenie, że jestem jedyną osobą w tej ferajnie, która byłaby w stanie i miałaby ochotę sobie pośpiewać. Nie robię tego oczywiście, bo byłoby to wskazówką, że jestem kimś obcym w tym towarzystwie, zapewne wychowanym na zupełnie innych melodiach i tradycjach. I to jest niewątpliwie kolejna zasługa dobrej zmiany - środowiska lewicowe i liberalne, dotychczas zwalczające tradycje niepodległościowe, teraz przysiądą i będą wkuwać na pamięć "Pierwszą Brygadę". Rewelacja, nic tylko się cieszyć z każdego śpiewającego pieśni legionowe zamiast Międzynarodówki. 

       Dosyć na Placu Narutowicza, pogoda podła i dla KODu nie zamierzam się zaziębiać, aż tyle poświęcenia to za dużo. Opuszczam miejsce trochę przed 12:30, ilość manifestantów nie zwiększa się w zasadniczy sposób. Docieram w Aleje Jerozolimskie, co w chaosie miasta opanowanego przez zgromadzenia publiczne nie jest takie proste. Tłumy z biało-czerwonymi flagami ściągają na miejsce zbiórki Marszu Niepodległości czyli na Rondo Dmowskiego. Jest dużo ochrony, optycznie wygląda na więcej niż w poprzednich latach, policja w dostatecznej ilości. Na rondzie kilkadziesiąt tysięcy osób, głównie młodych. Powiewają biało-czerwone flagi i flagi wielu różnych organizacji o profilu narodowym, są transparenty Ruchu Kukiza. Ogromny marsz rusza trochę po godzinie 14:00. Szacuję ilość uczestników na ok.100tys., wg oficjalnych danych policji było ich 75tys. Niestety, przed i w trakcie marszu wybuchają petardy mimo że organizatorzy proszą przez megafony o niekorzystanie ze środków pirotechnicznych - to nie robi na nikim dobrego wrażenia. Słyszę koło mnie rodzinę z dziećmi i z biało-czerwonymi flagami - kobieta prosi męża dość przerażona, żeby już szli w czasie, gdy dosłownie gdzieś obok wybuchają kolejne petardy. Co jakiś czas wyskakują skądś grupki dziwnych ludzi - młodych sprawnych, ubranych na czarno i częściowo z zasłoniętymi twarzami, jak w poprzednich latach. Jest ich jednak dużo mniej i najwyraźniej nie mają odpowiednich warunków do prowokacji i urządzania zadym - jak wiadomo, wszystko odbyło się w miarę spokojnie. Na wysokości budynku Giełdy (dawny KC PZPR) na Marsz Niepodległości czeka pikieta/kontrmanifestacja - newralgiczny punkt całej imprezy. Kilkadziesiąt osób protestuje przeciwko "Polsce dla Polaków", są dobrze pilnowani przez policję i straż marszu. Dodatkowo są odgrodzeni metalowym, masywnym płotem więc wszystko wygląda solidnie i można się nie bać, że dojdzie do jakiegoś mordobicia. Organizatorzy zasłaniają pikietę własnymi banerami. Okazało się, że do końca marszu nie było prowokacji i niespodziewanych zdarzeń. Można odetchnąć z ulgą, to wielki sukces policji i służb.

       To był 11 Listopada w 2016roku. Lepszy niż dwa czy trzy lata temu, bez większych awantur i prowokacji ale w jakiś sposób nie dający pełnego zadowolenia. Należę do tych, którzy marzyliby o jednym wspólnym marszu w stulecie odzyskania niepodległości. Pracujmy wszyscy nad tym, aby się udało mimo wszelkich różnic i podziałów. Pracujmy nad tym, aby za dwa lata jedynym hasłem i symbolem była biało-czerwona flaga. 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka