Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
3009
BLOG

Uroczystości 10.11.16: Tłumy uczestników i garstka intruzów

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 57

       Na szczęście minęły czasy, gdy uczestnicy miesięcznic katastrofy smoleńskiej byli zaczepiani i wyzywani przez żulię porozstawianą na trasie przemarszu (z największym zagęszczeniem przed barem Zakąski-przekąski) przy braku reakcji policji. Z tym jest od roku spokój, żulia już nawet trochę wcześniej zaczęła tracić swą szatańską energię. Tak więc wczorajszy marsz pamięci i późniejsze uroczystości na Pl.Piłsudskiego odbyły się w atmosferze godnej i spokojnej.

       Dla uczestników manifestacji to naprawdę całkowita odmiana sytuacji, każdy, kto wie, z czym musieliśmy się mierzyć w ostatnich latach, wie o czym mowa. Wszystko odbyło się wg tradycyjnego planu - najpierw msza w Archikatedrze Warszawskiej, w której uczestniczyła tym razem także Premier Beata Szydło. Msza w otoczeniu zaangażowanych ludzi, którym nie jest wszystko jedno i których interesuje to, co dzieje się w ich kraju to naprawdę wspaniałe doświadczenie. 

       Atmosfera cudowna - ludzie o innych poglądach niż te przez lata narzucane wreszcie czują się, że są częścią społeczeństwa, że nie są wykluczeni, że także i im przysługują prawa obywatelskie i że w razie jakichś nieprzewidzianych zdarzeń otrzymają odpowiednią pomoc odpowiednich władz. Naprawdę sympatycznie i bez stresu - po Marszu Pamięci, który ma charakter modlitewny i poważny, na części bardziej radosnej czyli obchodach wigilii Dnia Niepodległości (to dokładna rocznica przybycia Marszałka Piłsudskiego do Warszawy), uczestnicy śpiewali patriotyczne pieśni, uśmiechali się do siebie a nieznajomi rozmawiali ze sobą. Nawet starsze i głęboko pobożne panie o zwykle dość zasadniczych i poważnych twarzach wyglądały na "wyluzowane" (o ile to słowo do nich pasuje ale lepszego nie znalazłam) - też uśmiechały się do stojących obok i sympatycznie zagadywały.

       Oczywiście nie obyło się bez etatowych intruzów - ich garstka, z 10 osób chronionych przez kilkudziesięciu policjantów (bardzo dobrze, choć kosztownie dla podatnika - nie można dopuścić, aby im spadł choć jeden włos z głowy), czekała na Marsz naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. Najwyraźniej są po przeszkoleniu i jakiś spec od pijaru/wizerunku musiał ich pouczyć, że walka z modlitwą i pieśniami religijnymi nie robi na nikim dobrego wrażenia. Toteż tym razem nie buczeli przeciwko pacierzowi, choć mężczyzna głównoprowadzący "protest" co chwilę łapał nerwowo za mikrofon i zaczekali cierpliwie do zakończenia modlitw, "pracę" zaczęli dopiero po krótkim wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego (czy nawet jeszcze w trakcie ale tego nie dało się z każdego miejsca uchwycić). Polegała ona na popisywaniu się przez megafon erudycją, głównie w zakresie literaturoznawstwa. Tak więc grupka intruzów groziła Jarosławowi Kaczyńskiemu "lasem birnamskim", czyli odniesieniem literackim zupełnie nieprzystosowanym do kontekstu. Gdy zgromadzeni zaintonowali "Marsz Polonii" intruzi dalej próbowali zwalczać tymi samymi okrzykami starą patriotyczną pieśń. Po marszu pamięci grupka kilku intruzów z równie silną ochroną znalazła się na Pl.Piłsudskiego i też coś tam krzyczała - ale że plac duży, uczestnicy zgromadzenia liczni to już trudno stwierdzić, co dokładnie artykułowali.

       Każdy uczestnik Marszu mógł z zadowoleniem stwierdzić, że tym razem władze PiSu nie dały się wyprzeć z przestrzeni, w której zgłosiły zgromadzenie. Intruzi rozwieszają tam, pod jednym z ministerstw vis a vis Pałacu Prezydenckiego, ogromne banery ze swoimi treściami. Na ostatnim marszu, którego byłam świadkiem kilka miesięcy temu, przeszkadzało to i zakłócało powagę uroczystości. Prosty i skuteczny pomysł - postawienie własnych i równie wysokich banerów przed zgromadzeniem intruzów - rozwiązał całkowicie problem. Władze miasta najwyraźniej wspierają zakłócanie modlitw i poważnych uroczystości - w końcu jak kto chce prezentować swoje poglądy to, z pełnym poszanowaniem demokracji, można mu przyznać inne, równie eleganckie miejsce na prezentowanie własnych treści.

      Wyraźnie nową jakością w zakłócaniu demonstracji był intruz, który pojawił się w marszu. Otóż dość silny facet w średnim wieku pędził pod prąd marszu przetrącając jednocześnie jego uczestników ze sporą siłą i wykrzykując za każdym razem głośne "k... mać". Ludzie reagowali z oburzeniem, służby porządkowe natychmiast poderwały się ale nie wiem, jakie były dalsze koleje losu intruza, bo zniknął mi dość szybko z oczu, przez jakiś czas było jeszcze tylko słychać jego "k..wy", potem wszystko - na szczęście - ucichło. Tak samo jak nie da się stwierdzić, czy intruz był nasłany przez KOD czy jakąś inną organizację, czy był to mąciciel samozwańczy czy po prostu wariat pospolity.

      Uroczystości skończyły się na Placu Piłsudskiego złożeniem wieńców pod Grobem Nieznanego Żołnierza, późnym wieczorem odbył się jeszcze koncert. Naprawdę piękny wieczór i żaden intruz nie był go w stanie popsuć.

      

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka