Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2948
BLOG

Ordo Iuris "oczekuje zdecydowanie"

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 268

       Jerzy Kwaśniewski, Prezes organizacji Ordo Iuris, która stoi za projektem nowej ustawy antyaborcyjnej, wystąpił stanowczo. Tak stanowczo, że można się zastanawiać, o co mu tak naprawdę chodzi. "Ogromy zawód" możnaby było jeszcze po prostu przyjąć do wiadomości - ktoś nad projektem pracował, komisja odrzuciła, każdy ma prawo czuć się zawiedziony. Osobiste zawody działaczy i inne stany emocjonalne to nie jest jednak coś, czym publiczność powinna się przejmować, z tym każdy musi sobie jakoś radzić sam.

       Większe zdumienie budzą inne wypowiedzi pana Kwaśniewskiego np."zdecydowanie oczekujemy oparcia decyzji politycznych Prawa i Sprawiedliwości na wartościach" czy "wciąż jeszcze mają szanse, żeby pójść inną drogą".Szczególną uwagę zwraca tutaj język - niby kulturalny, niby dyplomatyczny. Jednak nikomu, kto potrafi czytać, nie umknie w tych wypowiedziach składnik jakby groźby, szantażu. Więc co dalej? "Zdecydowanie oczekujemy"? Jako kto? A jeżeli oczekiwania organizacji, która nie została wybrana do Sejmu i o której większość wyborców wcale nie słyszała, nie zostaną spełnione, to co wtedy? Jakaś awantura może? Może coś innego? Ciekawe, co. Szanse pójścia inną drogą? Szansa na co? A jak parlamentarzyści z tej szansy nie skorzystają i większościowo pójdą drogą, której oczekuje większość obywateli - tzn. drogą niewpędzania Polski w niepotrzebne zadymy i awantury w czasach, gdy trudności jest i tak zbyt wiele? To co wtedy zamierza zgotować organizacja pana Kwaśniewskiego?

       Jest jeszcze jedna rzecz, od której dosłownie przebiegają ciarki po plecach. Otóż (za portalem "Wpolityce.pl") pan Kwaśniewski liczy na poparcie projektu przez PiS nawet wbrew władzom klubu. Czyli ni mniej ni więcej mamy wezwanie do rokoszu w Prawie i Sprawiedliwości przez kogoś, kto nie ma żadnego mandatu do tego, aby decydować o kolejach polskiego życia parlamentarnego. Jest jednak jakaś pozytywna strona kolejnej próby pogrążenia państwa w aborcyjnej awanturze - fronty się klarują i rozjaśniają. Teraz panuje jasność, wyartykułowana przez źródło zamieszania, że celem tych działań - obok dzieciątek, kobiet, itp. - jest spowodowanie rozłamu w PiSie oraz sprzeciwu przeciwko władzom partii.

       A mi tutaj pozostaje stwierdzić zdecydowanie (z dedykacją dla panów z organizacji oraz posłów, którym przychodziłoby do głowy przeforsowywać w Sejmie w miejsce planów wyborczych plany bliżej nieznanych organizacji), że w wyborach parlamentarnych nie głosowałam ani na pana Kwaśniewskiego ani na Ordo Iuris ani na aborcyjne awantury. Głosowałam na PiS pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego, na panią Beatę Szydło jako kandydatkę na premiera oraz na program gospodarczy i społeczny, który właśnie jest realizowany przez rząd RP. I oczekuję zdecydowanie, że szczególnie wszyscy mówiący tak dużo o "wartościach" nie będą przeszkadzać w realizacji tego programu, nie będą wywoływać antyrządowych awantur i nie będą próbować szantażować parlamentarzystów.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka