Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2158
BLOG

Debata w PE czyli w obronie przekrętów

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 115

        Walcząca ateistka w żółtym kubraczku, była sekretarzyni organizacji partyjnej w byłych socjalistycznych zakładach produkcyjnych byłej NRD (to chyba będzie właściwa forma genderowa?), hiszpański filozof nawijający o prześladowaniach ludności Śląska w III RP oraz belgijski brutal wrzeszczący i wygrażający pięściami w miejscu przeznaczonym na usną debatę - malownicza ferajna znów zbiera się wypoczęta po urlopach i będzie debatować. Tematem debaty mają być prawa człowieka i stan demokracji czy coś innego podobnego w Polsce. 

       Nie wiem, jakie doświadczenia Stwórca jeszcze musi zesłać na Kontynent, żeby bezrozumna ekipa zajęła się wreszcie faktycznymi problemami Europy. Jak widać seria ataków terrorystycznych, kryzys migracyjny, wojna na Ukrainie, Brexit czy sytuacja w Turcji po nieudanym przewrocie nie wystarczą. Nie wystarczy nawet fakt, że w wyborach do jednego z niemieckich Landtagów niby niszowa partia skrajnie prawicowa (na marginesie - zachwyty niektórych prawicowych komentatorów nad tą sytuacją są zupełnie niezrozumiałe) wyprzedziła partię rządzącą (w zbliżających się wyborach w Berlinie sytuacja może się powtórzyć). Nic tam - najważniejszym problemem kontynentu jest od pół roku "sytuacja w Polsce", "demokracja w Polsce" i "prawa człowieka w Polsce".

       Więc trzeba napisać prosto z mostu: w bajeczki o obronie demokracji, o dramatycznej sytuacji w Polsce czy o zagrożeniu praw człowieka sączone przez barwną euroferajnę wespół z europarlamentarzystami demokratycznie odsuniętej od władzy PO nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy. Jedynym celem kolejnej awantury jest zaszkodzenie obecnej władzy (przy okazji także i Prezydentowi RP) i przywrócenie status quo ante. Nerwica w PE i w PO pogłębiła się oczywiście bardzo na wieść o turbulencjach w Warszawie więc szybko jeszcze debaty, rezolucje i pielgrzymki Komisji Weneckiej do Warszawy. A przecież Stołeczny Ratusz był tak pięknie przygotowany do nowego zadania. Miał posłużyć za przechowalnię wszystkich "poszkodowanych", "gnębionych" i innych "prześladowanych" jednocześnie stwarzając im zaplecze finansowe i organizacyjne do dalszej aktywności. Miał posłużyć za platformę do ataku na legalnie wybrane władze RP. I nagle stało się kompletne nieszcczęście - Ratusz tonie w bagnie, kolejne przekręty i bezprawie wychodzą na jaw, będzie ich jeszcze więcej. Miejsce przewidziane na siedlisko "obrońców demokracji"  stało się siedliskiem przestępczości i kryminału, zaś "obrońcy demokracji" namaszczeni przez garstkę brukselskich pajaców - jak to w strukturach paramafijnych bywa - w stanie zagrożenia biorą się w najlepsze za łby.

       Co robi w takiej sytuacji rozumny polityk? Przede wszystkim nie pokazuje się w towarzystwie kojarzonym ze złodziejstwem, przekrętami i kryminałem. Nasza barwna euroferajna, która tak efektownie zaprezentowała się już zimą podczas "debaty o Polsce", nie jest oczywiście aż na tyle rozumna i brnie w najlepsze walcząc ramię w ramię z przedstawicielami skompromitowanej władzy. Broniąc polityków kryjących przez całe lata korupcję, mafie wszelkiego rodzaju, przekręty i zwykłe złodziejstwo kompromituje tym samym po raz kolejny szacowne europejskie instytucje, powołane do zupełnie innych spraw. W dodatku oszukuje swych własnych wyborców - chyba nie taką działalność mieli na myśli stawiając krzyżyk przy tym czy innym nazwisku Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie. Przekrętów, jakie odchodziły pod rządami PO w Warszawie, nie widział w każdym razie ani Berlin ani Paryż, czegoś podobnego nie widziała nawet sama  Bruksela (mająca także opinię miasta dość skorumpowanego). Ale to tylko drobna dygresja, bo i w końcu sprawa nie nasza, kogo i o jakich upodobaniach oni sobie tam wybiorą.

       W każdym razie poważnym i znaczącym polskim politykom obozu rządzącego odradzałabym w ogóle pokazywanie się w okolicy tego mrożkowskiego teatru. Pytani przez dziennikarzy o kolejne debaty i rezolucje dot."sytuacji w Polsce" powinni natomiast - bardzo uprzejmie oczywiście i z należną powagą - wyliczyć kilka ważnych i poważnych problemów UE (a więc także i Polski), którymi obecnie się zajmują. I na tym koniec. Do kolejnych spotkań z Komisją Wenecką można od biedy oddelegować jakiegoś specjalistę z ministerstwa, bez szczególnych uprawnień. Polscy Europarlamentarzyści - przynajmniej ta część z nich, która zachowała zdrowy rozum - powinni natomiast w trakcie debaty zadawać z uporem jedno jedyne ale za to konkretne pytanie: Dlaczego Panie i Panowie z PE bronicie z tak wielkim zaangażowaniem, godnym niewątpliwie dużo szlachetniejszej sprawy korupcji, złodziejstw i przekrętów byłej władzy odsuniętej demokratycznie przez obywateli RP?  

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka