Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1157
BLOG

Spotka - nie spotka czyli polityczny infantylizm

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 26

       Opozycja i życzliwe jej media włożyły wiele wysiłku, aby wyjazd Prezydenta Dudy do USA, odbywające się tam rozmowy oraz załatwiane sprawy zdegradować a Pałac Prezydencki ośmieszyć. Wyszło z tego, co wyszło - komiks na poziom rozhisteryzowanych nastolatek. "Kocha nie kocha", "spotka się - nie spotka się", "uściśnie dłoń czy nie uściśnie?". A może nawet i usiądzie obok. Albo i nie. "Co o nas tam powiedzą/napiszą?". A w ogóle to mieć się na baczności, bo Amerykanin, Francuz i Niemiec jeszcze na dodatek patrzą a tu przecież PiS i jeszcze możemy nie spełnić ich oczekiwań. Straszne po prostu.

       Oczywiście ostatnie wyczyny opozycji to nie żaden teatrzyk ani komiks dla nastolatek, to przemyślana i realizowana strategia mająca na celu ośmieszenie i skompromitowanie Prezydenta RP przy odwoływaniu się do wiecznych kompleksów i lęków Polaków. Koszty nieważne - jeżeli zaszkodzi się przy okazji Polsce i Polakom, to dla opozycji totalnej tym lepiej - juz kilka razy społeczeństwo mogło się o tym przekonać. Tyle że z rozpędu zrobiono dwa zasadnicze błędy w założeniach - uznano zbyt niski próg inteligencji rozpracowywanych oraz nie zrobiono poprawki, że coraz więcej ludzi coraz mniej obchodzi, jak patrzy na nas Francuz, Niemiec czy nawet Amerykanin. I coraz więcej ludzi rozumie, że ta paplanica o "sytuacji" czy tam "demokracji w Polsce" ma na celu także - a może przede wszystkim - odwrócenie uwagi od bardzo poważnej sytuacji w państwach stojących na czele nagonki na demokratycznie wybrane władze RP.

       A wracając do głupkowatego komiksu "spotka się - nie spotka się". Czy w ogóle miało sens jakiekolwiek wikłanie się w tę wojnę nerwów? Zupełnie nie - w takich sytuacjach należy po prostu zachować spokój. Zrobiła to w pewien sposób Kancelaria Prezydenta RP, która nie odzywała się na każdy jęk szkodników, nie dementowała i nie oświadczała gorączkowo a robiła po prostu swoje (bo to jedyna słuszna metoda). Jedyne, czego nieco brakowało, to może powinno wyjść trochę więcej rzeczowych i suchych komunikatów podających po prostu harmonogram wizyty łącznie ze wspólną kolacją (bo taki harmonogram był na pewno ustalony dużo wcześniej). Tak na przykład - co wrzask, że będzie czy nie będzie, że z Tuskiem a nie z Dudą, to na to suchy komunikat do mediów, co będzie i z kim będzie. Społeczeństwo - nawet część wspierająca obecne władze - jest po prostu sfrustrowane, zmęczone i znerwicowane po latach ciągłego pomiatania nim i po miesiącach wściekłej nagonki więc żadna ilość rzeczowych informacji nie jest zbyt duża.

       Zupełnie inaczej, niestety, zachowała się część komentatorów, która - nie wiedzieć dlaczego - dała się szkodnikom po prostu znerwicować i zwariować. Nie bardzo wiadomo, dlaczego, jakby w ogóle od spotkania z ustępującym Prezydentem USA cokolwiek zależało. Nie mówiąc o tym, że - co też po kolei wychodziło ale niestety nikt z zajmujących się zawodowo problemem nie przedstawił tego w sposób jasny i przejrzysty od początku - po prostu w trakcie waszyngtońskiej rundy nie były przewidziane spotkania bilateralne (podobno z wyjątkiem Chin) z Prezydentem USA.

      I może jeszcze coś - w związku z rozpętaną histerią należałoby się zastanowić, z kim Prezydenci USA spotykają się a z kim nie spotykają się. Otóż przy aranżowaniu spotkań wcale nie chodzi o to, czy aktualny Prezydent USA akurat popiera politykę danej głowy państwa wobec jakiegoś sądu albo czy popiera jej pogląd na demokrację ogólnie. Prezydenci USA spotykają się z tymi partnerami, którzy z ich punktu widzenia są w jakiś sposób ważni i potrzebni. A znaczenie w regionie Polska może odzyskać wyłącznie odbudowując swój przemysł i gospdarkę, wzmacniając obronność (bo obecnie jesteśmy po prostu łatwym łupem) i odbudowując znaczenie polityczne (symbolem upadku tego ostatniego jest odsunięcie nas pod rządami PO-PSL od rozmów w sprawach dotyczących sytuacji w regionie). Tyle i tylko tyle - podskakiwanie Kijowskiego a nawet całego KODu razem wziętego czy wynurzenia sędziego w zagranicznej prasie nie mają tu żadnego znaczenia. I można mieć tylko nadzieję, że jak największa część społeczeństwa jak najszybciej to zrozumie (bo póki co dla pewnego procentu ważniejsza od gospodarki czy obronności jest niedola czy wręcz nędza pań, które odeszły ostatnio z telewizji). Komentujący wydarzenia polityczne powinni byli zrozumieć to już dawno temu.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka