Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
6437
BLOG

Pecunia olet - czyli komu śmierdzi 500zł na dziecko

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 183

       Z histeryczną reakcją części opozycji na program wsparcia dla rodzin sprawy mają się nieco podobnie jak kilka lat temu z dziurami w warszawskich ulicach. Jechało się ze znajomymi samochodem i ludzie przeklinali dziury w drodze - wiadomo, przeciwko PO a może nawet i za PiSem. Wychwalali te dziury a każda konwulsja samochodu była dowodem na postęp i nowoczesność - znaczyło, że pasażer z boku jest za PO. Właściwie cała sprawa jest oczywista - dziury w drodze są czymś złym, wsparcie dla rodzin z dziećmi jest czymś dobrym. Ale co tam oczywistość - ważna jest ideologia no i oczywiście dowalenie PiSowi i Kaczyńskiemu, sytuacja polskich rodzin ważna wcale nie jest.

       Wrzask roznosił się od samego początku, zanim jeszcze Beata Szydło zdążyła powołać rząd. Petru krzyczał, że nie da rady z programem, inni że to w ogóle straszne z różnych powodów. Pewnie że straszne, gdy władze zamiast interesować się niedolą banków, supermarketów, firm doradczych, gejów i lesbijek wreszcie zajęły się położeniem zwykłych, normalnych rodzin z dziećmi, które w Polsce często muszą się zastanawiać, jak przeżyć od pierwszego do pierwszego (to zresztą standard republik bananowych i innych bantustanów - w większości państw unijnych jeżeli ktoś normalnie pracuje a w rodzinie nie ma innych problemów, to miesiąc da się zwykle przeżyć w przyzwoitych warunkach).

       I tak najpierw próbowano na wszelkie sposoby zdyskredytować cały program. Towarzyszyły temu ciągłe awantury wywoływane w mediach, w Sejmie i w ogóle, gdzie się tylko da. Awanturnicy mieli nadzieję, że może jednak coś się do końca kwartału stanie, wszystko diabli wezmą i rodziny pieniędzy z programu nie zobaczą. Cóż to by była za ulga! Gdy jednak okazało się, że nic z tego - mimo awantur i nagonki w kraju i za granicą możliwe jest rozsądne rządzenie i wdrażanie programów - zmieniono strategię i zastosowano zgrany numer przygotowany na okoliczność katastrofy smoleńskiej pod tytułem "PiS i Kaczyński dzielą Polaków". Idiotyczna narracja poszła w ruch, kategorie doprecyzowano i teraz PiS dzieli już nie tylko Polaków ogólnie ale konkretnie dzieci. Mało tego, nawet i noworodki. Na pierwsze i następne, starsze i młodsze, na jedynaków i nie-jedynaków (pod warunkiem, że z rodzin lepiej sytuowanych bo tych innych to już nie dzieli) albo częściowo dzieli na bogatszych i biedniejszych. Uff - naprawdę ciekawe, kto tę argumentację wymyślił! A że wymyślił jak wymyślił, społeczeństwo zaś przez ostatnie lata też przeszło przez swoje doświadczenia i wyciągnęło wnioski, to tego rodzaju badziewie marketingowe nie działa. Ludzie myślą swoje - czekają aż program i wypłaty ruszą i coraz bardziej przekonują się, że wreszcie mają rząd z prawdziwego zdarzenia.

       Oczywiście nie wszyscy - widać gołym okiem, że są grupy, którym 500zł dane rodzinom na dziecko dosłownie śmierdzi. Kto to jest? Oto kilka przykładów.

1) Wyprane, ideologiczne mózgi, które odrzucają wszystko, dlatego, że jest zaproponowane przez PiS - tutaj wszelkie dalsze argumenty są zbyteczne. Na ideologicznych fanatyków nic nie pomoże - gotowi są szkalować kraj za granicą, wywołać zamieszki, doprowadzić do ruiny polskie przedsiębiorstwa, itp. tylko dlatego, żeby dołożyć PiSowi.

2) Ofiary przemocy, gwałtów i molestowania medialnego. Najczęściej rekrutują się spośród tzw."zwykłych ludzi" nienajlepiej zorientowanych w tym, co się wokół nich dzieje. Nie czytają uważnie (albo wcale) rzetelnych wiadomości i informacji, nie zaglądają do źródeł (teksty ustaw, przepisy, uchwały, itp.) Często za to do "Faktu" i podobnych a bywa że wyrocznią w sprawach przepisów są dla nich celebryci. Od nich słyszy się najczęściej "A nie wiadomo, jak to z tym będzie", "A miało być od razu a będzie później. Albo i w ogóle nie będzie" (ofiara gwałtu medialnego nie jest w stanie pomyśleć, że wszystko trzeba uchwalić, zatwierdzić, wdrożyć, itp.), "A ta Szydło to obiecała a teraz nic nie robi i oszukała". Czasami, choć nie zawsze, skuteczne może być łagodne tłumaczenie, wyjaśnianie i informowanie.

3) Zawistnicy - wywodzą się z wszelkich grup społecznych choć najczęściej są to ludzie w okolicach średniego wieku i wyżej z dziećmi już odchowanymi. Koronny argument to "A ja/my nic nie dostawaliśmy a teraz będą im płacić na dziecko". Ich zachowanie to problem psychiczny i charakterologiczny. Wywlekane są osobiste zadry, niepowodzenia i porażki, w grę wchodzą niskie pobudki - po prostu prymitywna zawiść "bo on dostaje a ja nie". Dochodzi do tego kompletna niemożliwość pomyślenia i oceny w kategoriach szerszych, społecznych, postrzeganie świata sprowadza się wyłącznie do rozdrażnionego ego. Nic się nie da poradzić, tacy byli są i będą. Dopóki sami "nie dostaną" będą wściekli a nawet jak "dostaną", to mogą uważać, że "dali im" za mało, bo inni mają więcej.

4) Samozwańcza (pseudo)elita - przedstawiciele gatunku przynależą do wszystkich grup wiekowych i legitymują się najczęściej wyższym wykształceniem (czasami dobrej jakości czasami nie za bardzo). Często mają ponadprzeciętny status majątkowy choć nie zawsze. Charakterystyczne dla nich jest ciągłe deklinowanie przez wszystkie przypadki słów "kultura/brak kultury", "procedury" i "praworządność". Ich problemem jest kompletny odlot - uważają się za lepszą i wyżej postawioną kastę polskiego pejzażu społecznego, wszyscy inni to zacofany motłoch i plebs - w towarzystwie używają na to określenia "brak kultury" (hipokryzja i unikanie wszelkiej precyzji i dosłowności jest ich cechą charakterystyczną). Wiadomości z zakresu spraw społecznych i gospodarczych nie czerpią nigdy z życia i konkretów za to wyłącznie z GW i TVNu (młodsi) lub z "Polityki" (starsi). Dla starszych przedstawicieli gatunku autorytetem intelektualnym jest zwykle Paradowska, młodsi autorytetu intelektualnego najczęściej nie mają, jako że i się specjalnie w wiedzę nie zagłębiają a słuchają/czytają jedynie powierzchownie. To właśnie oni powielają dziwną tezę, że jak ludzie dostaną 500zł na dzieci to wszystko przepiją. Wiadomo - polskie społeczeństwo poza samozwańczą elitą składa się wyłącznie z pijaków. Tutaj też niewiele pomoże - elyta jest elytą a z pijakami nie będzie się bratać.

5) Prężni, dynamiczni (nie tylko młodzi), zachłyśnięci, że "do czegoś w życiu doszli" albo inaczej -- ekonomiczni przemądrzalcy. Raczej ludzie młodsi, choć jest tam i trochę starszych. Poziom dochodów zwykle grubo ponadprzeciętny. Panowie ubrani są często w obcisłe i przykuse garnitury (nie wiedzą biedaki, że prawdziwy gentelmen powinien się z modą spóźniać przynajmniej o pół roku), panie w markowe sukienki czy kostiumy (obowiązkowy gadżet ostatnio apaszka LV czyli luksusowa masówka), większość paraduje z drogimi gadżetami elektronicznymi czy jubilerskimi (choć uwaga - sporo tego "luksusu" na kredyt). Generalnie są bucowaci i naburmuszeni, bo "do czegoś w życiu doszli" i "są zamożni". Przedstawiciele tej grupy uwielbiają mędrkować o gospodarce i powoływać się przy tym na dane, tabelki i statystyki (nie zawsze aktualne i nie zawsze miarodajne), choć wiedzę mają często bardzo fragmentaryczną a w wielu konkretnych sprawach nie mają jej w ogóle. Z uporem maniaka twierdzą, że 500zł na dziecko zrujnuje polską gospodarkę i Polskę w ogóle. Wcześniej nie widzieli jak polskie finanse rujnowała korupcja, kolesiostwo, przekręty i marnotrawienie pieniędzy. Jedna z odnóg tej grupy, kreująca się na jej "bardziej ludzkie oblicze", krytykę programu koncentruje wokół ruiny gmin czy samorządów, bo nie podołają (to wymienić władze gmin, jak nie podołają). Generalnie zachowanie kompletnie niesmaczne, gdy ludzie tego typu mędrkują, że 5-cioosobowa rodzina mająca miesięcznie do dyspozycji środki w wys. 2,5 czy 3 tys.zł nie powinna w żadnym wypadku dostać po 500zł na dziecko. Tutaj dobrze jest pozostać na tej samej, konkretnej płaszczyźnie a skutecznym argumentem są po prostu informacje i twarde, aktualne dane - na to zwykle z braku pogłębionej wiedzy wysiadają. Większości i tak nie przekona - mędrek zwykle wie najlepiej - ale chwilowo uciszy, bo jednak wyczują, że coś nie tak.

6) Pasożyty wszelkiego rodzaju - to zwykle ludzie bez konkretnych umiejętności, którzy nie splamili się nigdy w życiu żadną pożyteczną pracą a dochód czerpią z subwencji i dotacji wszelkiego rodzaju. Najczęściej posiadają wyższe wykształcenie (choć nie tylko) ale po kierunkach niezbyt przydatnych do czegokolwiek w życiu, status majątkowy bywa różny. Skupieni zwykle wokół wszelkich fundacji, organizacji, ruchów, itp. żyjących z publicznych pieniędzy. Zwykle sposób ich finansowania jest zupełnie niezrozumiały nawet dla osób całkiem inteligentnych, niezbyt zrozumiałe dla ogółu jest także to, czym się zajmują i po co to robią. Wywodzą się głównie ze środowisk lewackich ale nie tylko. Spadkobiercy ortodoksyjnej komuny dostają drgawek, gdy o czymś mogą decydować sami obywatele a nie jakieś światłe ciała (w tym wypadku chodzi o decyzje, jak wydać pieniądze na dzieci). A ponieważ na normalnym rynku pracy nie mieliby zupełnie zajęcia (bo najczęściej do niczego się nie nadają), są zdani na żerowanie na wszelkich dotacjach - dlatego też nie mogą ścierpieć, że pieniądze dostaną ludzie do ręki bez ich światłego pośrednictwa. Czyli że po prostu nie będzie można tych pieniędzy rozkraść i roztrwonić. I dlatego grzmią, że Polacy to kretyni i nie są w stanie pożytecznie wydać tych pieniędzy, podczas kiedy oni wiedzieliby lepiej, co z nimi zrobić. Całkowity konflikt interesów - tu nic się nie da poradzić, bo dla pasożytów to kwestia żyć albo nie przeżyć. Pieniądze u pasożyta - full wypas, pieniądze u rodziców - śmierć głodowa.  

       A jeśli chodzi o sam program 500zł na dziecko - fantastycznie, że jest. Szczegóły zawsze będzie można dopracowywać dalej i poprawiać ale początek zrobiony. Dla wielu polskich rodzin to - wbrew temu co krzyczą awanturnicy - duża sprawa i wreszcie szansa na godziwe życie. 500zł na dziecko to dla rodzin z kilkorgiem dzieci żyjących ze zwykłej pensji porządny zastrzyk pieniędzy - dla wielu problemem przestanie być zakup podręczników, zapłacenie za lekcje angielskiego czy kupienie ubrań i butów dla dzieci (szczególnie na zimę, bo w lecie dzieciaki mogą latać tanio i w "czymkolwiek"). Niestety - to ciągle jeszcze rzeczywistość w dużym unijnym państwie w środku Europy. I to dla ludzi nie pasożytujących a uczciwie i ciężko pracujących.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka