Nie ulega wątpliwości, że wiele się zmieni, już są pewne symptomy. Jedno póki co nie zmieniło się jeszcze zupełnie: przegrani politycy z lewa, z obywatelska i na ludowo straszą w ostatnich podrygach PiSem. I wspominają bez przerwy, jak to się działo jeszcze za tamtego PiSu. Czynią to w dodatku ze swego rodzaju sadomasochistyczną rozkoszą - co oni by zresztą biedni bez tego PiSu w ogóle zrobili. A bez Macierewicza i Kaczyńskiego to już strach pomyśleć. Kilka dni jeszcze zostało, później nie zostanie nic - to jedyny moment, żeby jeszcze choć trochę postraszyć. Potem, gdy Beata Szydło sformuje swój rząd, nowa władza spotka się oczywiście z kolejną odsłoną nagonki - dotychczasowa forma straszenia straci jednak rację bytu. Te parę dni trzeba jakoś przetrzymać.
No więc horror był za PiSu. Dyktatura i tyle. Co było najstraszniejsze? Przyłapanie lekarza biorącego łapówki chyba - spełnia wszelkie kryteria dyktatury, nie ma wątpliwości. Ponoć od tego aż cała medycyna się w Polce zawaliła. Inna straszna historia tego okresu to operacja przeciwko skorumpowanej posłance. Tak straszna, że posłanka aż się popłakała a sąd ją uniewinnił. To też ponoć wykończyło państwo kompletnie - płacz kobiety, perfidny agent i takie tam, wiadomo. Rozpracowywanie obcej agentury to oczywiście też rzecz straszna i niedopuszczalna w demokracji- tym zagrożony był każdy - kioskarz, sklepikarz a nawet zwykła żona przy mężu - wszystkich mogli wywlec rano z sypialni, było się czego bać. No i jeszcze jedna rzecz była straszna i niedopuszczalna - polityka historyczna PiS. Jakiś terror po prostu to był niemożliwy, nawet skarży się z tego powodu w "Sueddeutsche Zeitung" pani Rottenberg, była dyrektor Warszawskiej Zachęty. Rozumiem nawet panią Rottenberg świetnie, gdyż teraz, za kolejnego PiSu jak nastanie terror, to egocentryczka zapewne nie będzie mogła za publiczne pieniądze w gmachach publicznych organizować wystaw polegających na eksponowaniu anonimów pisanych pod jej adresem (pisałam o tej wystawie swego czasu w notce "Sztuka: Zachęta niezbyt zachęcająca" z 6.02.2012).
Jakie horrory dla mnie osobiście wynikały z rządów "tamtego PiSu"? A więc mimo że nie byłam wtedy wcale zwolenniczką tej formacji i uważam, że ówczesna władza także zrobiła sporo błędów, nie zostałam wywleczona o szóstej rano, nikt na mnie nie napadł,nikt mnie nie obił, nie oskarżył i nie szykanował nawet (poza bezsensowną bieganiną do skarbowego o jakieś 100zł wpisane nie w tej rubryce ale tam ciągają człowieka o takie sprawy pod wszystkimi rządami i pewnie tak już będzie dalej). Horroru polityki historycznej też jakoś nie pamiętam. Wprost przeciwnie - pamiętam oficjalne uroczystości z okazji różnych rocznic związanych z polską historią. Wszystko w godnych ramach i wnętrzach, mądrze zaplanowane, w jakiś sposób zgodne z tym, jak rocznice te czy święta traktowano od zawsze w normalnych rodzinach na terenie RP. Zakomponowane w ten sposób, żeby integrować a nie dzielić, żeby wywoływać zainteresowanie i dumę z własnej historii a nie zniechęcenie i obrzydzenie. Pamiętam, że gdy któregoś 11.11. przeszłam się udekorowanym Traktem Królewskim miałam wrażenie, jakby na chwilę wróciła IIRP - w każdym raie było to coś zupełnie innego niż imprezki z czekkoladowym ptaszydłem. Faktycznie jest się czego bać!
I pamiętam jeszcze jeden "horror" związany z "rządami Braci Kaczyńskich", który w jakiś sposób dosłownie wrył mi się w pamięć. Gdy wybuchła wojna w Gruzji (nie było to już oczywiście w czasie rządu PiSu ale decydująca jest tutaj prezydentura ś.p.L.Kaczyńskiego - tak więc umieszczenie tej historii w notce jest w pełni uzasadnione), byłam akurat za granicą w jednym z zachodnioeuropejskich państw, powszechnie uważanym za solidne i sprawnie rządzone. W tamtejszych wiadomościach pokazywali zachodnich turystów, którzy utknęli na niespokojnych terenach i ledwo się stamtąd wydostali. Wystawiali fatalne świadectwo własnym placówkom dyplomatycznym - bałagan, nikogo nie ma, nikt nic nie wie. I wtedy ktoś im polecił, aby zwrócili się do polskiej ambasady. Zrobili to, tam ich przyjęli, pomogli wszystko załatwić i polskimi samolotami ewakuowali do Warszawy (skąd bezpiecznie mogli się udać dalej do siebie). Zażartowałam wtedy nawet do moich znajomych, że chyba nadchodzi jakiś koniec świata - w państwach uważanych dotychczas za "porzadne" najwyraźniej kompletny bajzel a Polska przeprowadza sprawną akcję ewakuacji obywateli i jeszcze pomaga opuszczonym biedakom z Zachodu. Żarty żartami ale oglądając ten reportaż - nienapuszony i robiony nie pod jakąś tezę a po prostu oddający odczucia zwykłych ludzi - naprawdę poczułam się w jakiś sposób dumna z państwa. To oczywiście też naprawdę straszne - tyle lat starań i tyle lat wmawiania, że zasługujemy jedynie na pogardę zupełnie na nic.
No cóż - za "kolejnego PiSu" czeka nas zapewne wiele równie strasznych rzeczy - jak pouczają nas przestraszeni celebryci z ekranu. A więc drżyjcie, kto żyw! I jeszcze szybko na ośmiiorniczki z winkiem, bo potem to już tylko patrzeć, jak Beata Szydło o szóstej rano wpadnie do sypialni i z domu wywlecze.