Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2308
BLOG

Jak nie o wyborach to o szparagach

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rozmaitości Obserwuj notkę 64

       Wiele lat temu kupiliśmy potwornie drogi garnek do gotowania szparagów i zaraz potem zaczęły nas dręczyć wyrzuty sumienia. No bo ile w końcu tych szparagów będzie się jadło a jeszcze jeden rupieć za ciężkie pieniądze będzie się gdzieś poniewierał i zabierał miejsce na sprzęty niewątpliwie przydatniejsze. Znerwicowana wzięłam wtedy nawet kartkę z ołówkiem i zaczęłam liczyć, ile będzie trwała amortyzacja tego cuda - i jak bym nie liczyła, wychodziło, że inwestycja zupełnie bez sensu. Okazało się, że nic bardziej mylnego.

       Garnek od początku maja nie tylko przypomina nam, że oto jest wiosna, sezon na szparagi no i że pora porzucić wszystko co ciężkie, zawiesiste, zimowe i przednówkowe ale także zachęca do przygotowywania pysznych, lekkich posiłków. I już wytworzył się w sezonie coweekendowy rytuał szparagowy, o ile oczywiście jesteśmy w domu. Nie jest to lekkie, gdyż w przygotowaniu szparagów najważniejsze jest dokładne obranie (najlepiej to robić specjalnymi nożykami) - inaczej są po prostu niezjadliwe i łykowate. Potem gotowanie - dół w wodzie, reszta na parze (stopień ugotowania to rzecz gustu - my wolimy trochę twardsze, nierozgotowane). Wywar z gotowania szparagów można zlać do słoika, dodatkowo najlepiej zrobić wywar z obierek (jest bardzo aromatyczny), zlać wszystko razem (następnie można kilka dni przechować w lodówce), odłożyć kilka szparagów i zrobić z tych składników zupę szparagową (plus cebulka zeszklona na maśle, kartofel czy kartofle zależnie od wielkości do zagęszczenia, główki szparagów odcinamy i razem z 2-3 szparagami gotujemy na parze, resztę gotujemy w wywarze ze szparagów i miksujemy; na koniec solimy i doprawiamy śmietaną; do gotowania warzyw można też dodać trochę białego wina i porządnie wszystko zredukować).

       A co z samych szparagów? Otóż od pamiętnego zakupu garnka przerabiałam już chyba wszystko. Były sałatki ze szparagów białych i zielonych z wszelkimi sosami i sałatka ze szparagów, kartofli i rukoli (albo po naszemu rokiety siewnej). Była zapiekanka (kartofle, szparagi, trochę szynki i żółty ser), były jakieś przekąski - roladki z szynką, sosy szparagowe i wiele wiele innych. Kilka lat temu znalazłam jakiś paryski przepis - skądinąd ciekawy - na piersi z kurczaka smażone w maśle i posypane trybulą, podawane ze szparagami, również w maśle. I zawsze to samo - pełno papraniny, godziny spędzone w kuchni, masło się leje, organizm zaśmieca zbędnymi kaloriami i składnikami a na koniec wszystkiego się odechciewa. Choć nawet całkiem smacznie.

       Wniosek po licznych eksperymentach - najlepszy jest powrót do prostoty i do pierwotnego smaku i charakteru warzywa. A jest ono bardzo delikatne i każdy dodatek za dużo po prostu je przytłacza. Tak więc od kilku lat na majowym/czerwcowym stole gości klasyka - szparagi plus kartofle z wody (a ściślej powiedziawszy gotowane na parze) z dodatkiem koperku lub szczypiorku i polane niewielką ilością roztopionego masła. Kto chce może dołożyć trochę szynki czy jakiejś pieczeni na zimno (najlepiej własnej roboty; świetnie pasują szynki pieczone, gotowane czy suszone jak np.szynka parmeńska - choć to wariant dość kosztowny). I tak jest zdecydowanie najlepiej. Do tego lekkie białe wino a na deser najlepiej truskawki z bitą śmietaną.

       Przy okazji trochę medycyny ludowej - szparagi oprócz tego, że są bardzo niskokaloryczne, mają też właściwości diuretyczne i są doskonałe na oczyszczenie organizmu po wszystkich zimowych złogach. Sprawdzają się także w przypadku zastojów płynów w organiźmie na tle hormonalnym. Naprawdę - o ile oczywiście nie chodzi o poważne schorzenia a jedynie o chwilowe dysfunkcje - warto przed bieganiem po gabinetach lekarskich i truciem się jakimiś prochami po prostu spróbować włączyć na kilka dni do diety szparagi czy wywar ze szparagów. 

       A jutro długa medytacja przy obieraniu szparagów na pewno pomoże przetrwać przedwyborczą nerwicę. A po szparagach - szampan w lodówce już się chłodzi! 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości