- to miał powiedzieć Aleksander Kwaśniewski (Jacek Nizinkiewicz, "Rzeczpospolita" - relacja ze spotkania z Kwaśniewskim, cytat za portalem "Wpolityce.pl"), który ze swej strony - słusznie i po linii, wiadomo - też już poparł kandydaturę Bronisława Komorowskiego. Kwaśniewski nie ma wątpliwości - chyba faktycznie można się zgodzić.
"Ocieplanie stosunków" natychmiast po smoleńskiej masakrze, stawianie pomników bolszewickim najeźdźcom i wspieranie WSI. Gnuśność w sprawach społecznych i gospodarczych, walka z krzyżem i wojna wydana sporej części społeczeństwa. A na koniec - może to nie takie ważne ale jakże znamienne - ten sam styl, te same twarze i to samo zachowanie wytrzaśnięte żywcem z jakiegoś komunistycznego lamusa. Zjawiska, o których wszyscy normalni ludzie (czy to z opozycji czy nie) myśleli, że po '89 poszły precz i nigdy więcej się w tej części Europy nie pojawią. Niestety - pojawiły się zaledwie po kilkunastu latach w otoczeniu i w aurze Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Rozważanie, kogo poparłby ktoś, kto nikogo tu, na ziemi, popierać już nie może i nie będzie jest z natury nieco absurdalne. Mało tego, jest po prostu ryzykowne. W tym wypadku jednak jakoś dziwnie nie ma wątpliwości - zapewne gen.Jaruzelski poparłby PBK. I zapewne poprą go wszyscy, którzy dopuścili się zbrodni w okresie stanu wojennego (być może wyjąwszy tych - miejmy nadzieję, że tacy są - którzy się szczerze nawrócili i żałują za grzechy).
