Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
5624
BLOG

I stało się - ludzie mają dość

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 269

       Po siedmiu latach rządów nieudaczników, po niezliczonych przekrętach, skandalach i oszustwach w każdej chyba dziedzinie życia publicznego oraz po rozlewającej się wszędzie głupocie i niekompetencji dosyć mają już chyba wszyscy. Pacjenci i lekarze, pracownicy ale i także pracodawcy, biznesmeni, handlowcy, nauczyciele i rodzice, rolnicy, górnicy, hutnicy, robotnicy, sędziowie i sądzeni i wszyscy inni. Także policjanci, inni funkcjonariusze służb a nawet urzędnicy - dotychczasowa ostoja peowskich rządów.

       Lekarze złorzeczą, bo nowe przepisy nie dają im żyć ani leczyć pacjentów, pacjenci bo te same przepisy nie dają im ani żyć ani chorować. Nauczyciele są wściekli już od dawna - z każdą kolejną psiapsiółką obejmującą resort frustracja narastała, wściekli są też rodzice widzący kolejne głupoty po każdej kolejnej reformie. Stocznie polikwidowane, przemysł upadły, lasy państwowe czy uzdrowiska odstrzelone do likwidacji, poczta natomiast w jakimś dziwnym stanie przejściowym (np.mało kto rozumie, dlaczego dostarczaniem przesyłek poleconych ma się zajmować panienka z drogerii czy z kwiaciarni w miejsce dotychczasowego urzędnika pocztowego, od którego można było się domagać określonej postawy, dyskrecji, itp.). Rolnicy, właściciele sklepów, rzemieślnicy borykają się z trudnościami nie do opisania i to często nie wskutek własnej nieudolności tylko wskutek zidiociałych przepisów. Jako odpowiedź słyszą na to zwykle, że albo im się za dobrze powodzi albo, że mają sobie radzić, bo to normalne - w końcu mamy demokrację, wolną gospodarkę rynkową, liberalizm więc niech sobie wszystko upada, skoro żeście tumany i nie potraficie się rozepchnąć łokciami. Przedsiębiorcy wszelkiego rodzaju też sfrustrowani (czy to producenci czy handlowcy czy usługodawcy, nie mylić ze złodziejami), bo wiadomo - jak innym źle, to i firmy nie zarobią. Przedsiębiorcy potencjalni natomiast wolą w kraju na wszelki wypadek nie otwierać żadnych interesów, bo wiedzą, że rozbiją się o właśnie owe wyżej wspomniane idiotyczne przepisy, skorumpowanych urzędników, oszalałe kontrole (nie zawsze uczciwe) a na koniec o mafijnych komorników czy firmy windykacyjne okradające ich bezprawnie z mienia. Dlatego często wolą od razu wyjechać za granicę i prowadzić działalność tam.

       Ależ jak to? A przecież wszystko tak pięknieje! Warszawa taka się zrobiła piękna przez te ostatnie lata! Tyle wybudowano! A przedtem to przecież niczego nie było! Te okrzyki stołecznych paniuś jednak niewiele pomogą (tak, tak - to z życia wzięte, kiedy między jedną a drugą turą wyborów jakaś paniusia, z którą weszłam przypadkowo w rozmowę na przystanku tramwajowym, właśnie w tym stylu próbowała zawrócić mnie ze złej drogi na drogę jedynie słuszną - poparcia dla PO). Czy pięknieje to rzecz gustu, można o tym dyskutować. Nie da się natomiast dyskutować o tym, że po prostu Warszawa to nie cała Polska. I stosowanie warszawskiej - niby stołecznej ale jednak zawężonej - perspekty wobec całego kraju to po prostu grube nieporozumienie. A rzeczywistość w reszcie kraju wygląda zupełnie inaczej. I nie upiększą jej żadne rekwizyty - ani pałace instytucji (budowane zresztą za publiczne pieniądze), ani szklane wieżowce ani starbusie czy "zachodnie" hipermarkety za nowoczesnym skrzyżowaniem. Nie pomogą nawet rewitalizacje rynków małych miasteczek (prowadzone zresztą często w sposób kompletnie nierozumny).

       Ta inna rzeczywistość - niemedialna i wypychana ze społecznej świadomości - to miasta widma z polikwidowanymi zakładami pracy, to uśmiercone całe dziedziny przemysłu, to tysiące kilometrów polikwidowanych linii kolejowych i dziesiątki tysięcy ludzi zastanawiających się, jak i za co dojechać do pracy (o ile ją mają) czy do urzędu. To setki tysięcy ludzi - najczęściej młodych, nieźle wykształconych i energicznych - którzy wyjeżdżają za granicę, bo nie widzą tutaj pespektyw dla siebie. To miasteczka na tzw."prowincji", w których widzi się tylko pijaków i ludzi starych, to hektary ziemi - często bardzo dobrej ziemi uprawnej - leżące odłogiem.

       I nic dziwnego, że górnicy ze Sląska powiedzieli temu wszystkiemu dość. Raczej dziwne, że nie stało to się już dużo wcześniej, bo w każdym innym społeczeństwie chyba właśnie tak by się stało. To swoje szczęście władza może zawdzięczać wyłącznie głębokim kompleksom sporej części Polaków, od długiego czasu bardzo umiejętnie podsycanym przez samozwańcze elity. Miejmy nadzieję, że to co widzimy, to właśnie koniec niszczycielskiej i szkodniczej działalności obecnych władz. 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka