Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2163
BLOG

Francuzom można zazdrościć

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 188

       - i to mimo naprawdę trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się kraj. Wydawałoby się w sytuacji raczej nie do pozazdroszczenia i to zarówno z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi jak i z powodu napięć społecznych (brak perspektyw dla młodzieży z przedmieść, postępująca radykalizacja pewnych środowisk islamskich a z drugiej strony coraz większe poparcie dla FN). Oczywiście nie wiadomo też, jak sytuacja rozwinie się dalej. Po wczorajszych demostracjach, w których uczestniczyły prawie cztery miliony (w samym Paryżu oszacowano liczbę demonstrantów na półtora miliona) można jednak mówić o dobrym początku i o nieprawdopodobnej mobilizacji społeczeństwa.

        Francuzi pokazali jedność - i to jest w sytuacji kryzysowej najważniejsze. Zresztą tu nie ma mowy o jakiejś tam sobie zwykłej sytuacji kryzysowej - to co się stało, to po prostu atak na państwo. I miliony Francuzów różnego pochodzenia, wyznania i koloru skóry razem z władzami państwa zademonstrowały bandyckim siłom, że są gotowi tego państwa bronić i działać. Już zresztą samo wczorajsze wyjście na ulice związane było z pewnym ryzykiem - odpowiedzialni za bezpieczeństwo byli dosłownie przerażeni tą sytuacją. Fakt, że na manifestację solidarności udało się tak krótkoterminowo ściągnąć ponad 40 przywódców państw jest niewątpliwie wielkim sukcesem dyplomatycznym francuskich władz. 

       A sytuacja jest naprawdę mało wesoła, przede wszystkim dlatego, że celem tego ataku była jednoznacznie destabilizacja państwa. Nie ma tu w krótkiej notce oczywiście ani miejsca ani czasu na dywagacje, komu i z jakich powodów zależy na destabilizacji Francji, kandydatów może być kilku. Wszelkie znaki wokół i po zamachach świadczą jednak wyraźnie, że chodziło właśnie o to. Francuzi jednak - ani władze ani obywatele - nie dali się w to wciągnąć i dzięki rozsądkowi polityków, przedstawicieli wyznań oraz milionów zwykłych obywateli pokazali, że nie dadzą sobą manipulować bandytom i złoczyńcom (należy tu koniecznie przypomnieć, że w pierwszą noc po zamachu na Charlie Hebdo doszło do licznych aktów podpaleń i napadów na meczety). W manifestacji uczestniczyły oprócz "rdzennych francuzów" także tłumy obywateli-migrantów (czy z rodzin migrantów). Taka manifestacja - oczywiście z zastrzeżeniem, że nie wiadomo, jak wypadki potoczą się dalej - była mocnym policzkiem dla tych, którzy dążą do napuszczania jednych grup etnicznych czy religijnych na inne i do wywołania bałaganu najpierw we Francji a potem zapewne i w całej UE. 

       A mi przypomina się przy tym wszystkim zachowanie naszych władz i części naszego społeczeństwa po tragedii smoleńskiej. I cóż - po prostu zazdroszczę trochę Francuzom, że jednak bez względu na poglądy polityczne czy pochodzenie mogą mieć zaufanie do swojego państwa, że w razie czego będzie bronić ich interesów. I tego, że nie dadzą sobą kręcić i manipulować. Nas udało się po tragedii smoleńskiej całkowicie upodlić i doprowadzić do bydlęcych zachowań - niestety przy wydatnej pomocy ówczesnych/obecnych władz. Po 10/04 każdy zobaczył, że można z nami zrobić dosłownie wszystko a w pewnych środowiskach opluwanie nieżyjącego Prezydenta RP i pozostałych Ofiar smoleńskiej masakry należało wręcz do dobrego tonu. Mało tego, udało się poprzestawiać w głowach na tyle, że ludzie zastanawiający się nad sprawami społeczności i ogółu - czyli właśnie ci o postawach propaństwowych i proobywatelskich - są przedstawiani w mediach jako kompletni wariaci, faszyści i jacyś urojeni banderowcy na dodatek. Nieudacznicy natomiast i tchórze sprzedawani są w tach samych mediach jako prawdziwi demokraci, Europejczycy i kto tam jeszcze. Oczywiście po dokładniejszej analizie paryskiego dramatu może się także okazać, że ktoś nie spełnił należycie swych obowiązków (mnożą się już m.in. pytania, dlaczego sprawcy mimo sygnałów ostrzegawczych nie byli objęci głębszą obserwacją) ale raczej nikt nie ma wątpliwości, że zostanie to wszystko należycie wyjaśnione i to przez własne władze i służby. Takie w sumie subtelne różnice.

       Przy okazji upodlenia i jakiejś zdziczałej, nienawistnej atmosfery, która zapanowała w Polsce posmoleńskiej, rzuca się w oczy jeszcze jedna sprawa - to komentarze i artykuły na temat paryskich zamachów (gdyby nie dzisiejsze rozsądne artykuły Kłopotowskiego i Cywińskiego na "Wpolityce.pl" i może parę innych wyjątków, to chyba bym już zwątpilła). Z jednej strony jak zwykle pseudodemokratyczno-lewicowo-liberalna paplanina i "je suis Charlie" a z drugiej narracja niektórych autorów prawicowych, przy której czasami można przecierać oczy ze zdumienia. Otóż zupełnie nie rozumiem, jaki czort czy coś innego ponurego zagnieżdża się w umysłach niektórych komentatorów, że ci zamiast piętnować bandytów i sprawców zbrodni usprawiedliwiają ich a zamiast tego próbują część winy zwalać na ofiary tej zbrodni.(od razu zaznaczam - mnie też się te karykatury - ani w ogóle poczynania lewactwa - nie podobają potwornie, uważam je za bluźniercze i obrzydliwe ale w naszej kulturze w końcu takie sprawy załatwia się innymi metodami niż kałasznikowem). W wielu komentarzach w sieci natomiast prowadzone są jakieś rozważania w sprawie tła zamachu i tu znów jakieś mądrale (zwani czasami pożytecznymi idiotami) próbują zdezorientowanym ludziom udowadniać, że za tym wszystkim stoją siły nieczyste z Mosadem na czele. Czyli wg tych mędrców wychodzi na to, że te miliony Francuzów to kompletni kretyni i bez porady ich tęgich głów nawet nie wiedzą, kto i co ich państwu zagraża. Nagminne jest oprócz tego napiętnowanie premier Kopacz, że wzięła udział w manifestacji. Przy mojej całej niechęci do premier Kopacz i tego rządu w ogóle, zadam jednak zasadnicze pytanie - przepraszam, a co miała robić? Miała to może jako premier unijnego państwa za przeproszeniem olać i obwieścić całemu światu, że ma w nosie jakieś tam pif-paf w Paryżu? Inne kwiatki to jakiś - czasami dyskretnie przebijający a czasami wręcz otwarty - podziw dla ruchów w rodzaju FN czy PEGIDA (no bo wiadomo, wszyscy bez wyjątku muzułmanie tylko czekają na to, żeby nas wszystkich zarżnąć; faktu, że te tzw."Nowe prawice" na zachodzie są nie tylko potwornie antyislamskie ale i antysemickie i antypolskie na dodatek, bardzo proputinowskie natomiast już jakoś dziwnym trafem owi komentatorzy nie widzą). No i jeszcze jeden często spotykany fenomen - podważanie i wyszydzanie sensu tej manifestacji w ogóle.

       A czy to nie jest przypadkiem sprawa Francuzów, co i jak manifestują? I to przy całkowitym zrozumieniu faktu, że nadwiślańskie sympatie w stosunku do Francji już dawno oziębły (choćby z powodu ostatniej postawy Francji wobec konfliktu w Europie Wschodniej, Mistrale, itp.). Albo czy zamiast roztrząsać w sposób niezbyt mądry i bez większego zrozumienia tamtejszej sytuacji nadsekwańskie sprawy nie lepiej jest po prostu ograniczyć się w podobnym wypadku do złożenia kondolencji rodzinom ofiar i do czystego przedstawiania faktów (bez konieczności identyfikowania się z kontrowersyjnymi rysownikami) zamiast udawać się na tereny, po których poruszanie wychodzi jednak niezdarnie? A może po prostu należy głębiej przeanalizować stan własnego umysłu i ducha i spojrzeć krytycznie na samego siebie (plus na własne społeczeństwo) zanim zacznie się dokonywać chybionej analizy innych?

       

       

       

       

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka