Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1640
BLOG

Wszyscy jesteśmy szaleńcami

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 28

         Od kilku dni całe społeczeństwo obserwuje farsę pod tytułem "Wybory samorządowe" i przeciera oczy ze zdumienia. Ludzie dowiadują się m.in., że średnio 25% a w niektórych regionach nawet 40% to analfabeci. Okazuje się, że przechodzą do drugiej tury jacyś kandydaci, którzy nigdy się nie zgłaszali, że PKW ogłasza wyniki których nigdy nie dostała bo dostać nie mogła, że do systemu loguje się w ogóle kto chce a kody dostępu krążą po internecie. Nie mówiąc już o sprawach bardziej zwyczajnych w rodzaju pogubionych głosów, porozrywanych worków, itp.

       Prawda o stanie państwa zaczyna docierać do tzw.lemingów, do zadowolonych i do zachwyconych rządami koalicji PO/PSL, do pięknych, zamożnych, wykształconych i z dużych miast. Dociera nawet do dziennikarzy TVN i do samej Janiny Paradowskiej - być może ci ostatni zaczynają wreszcie zauważać, że sytuacja w państwie, które nie jest w stanie przeprowadzić wyborów, jest naprawdę poważna i że nie są to jakieś urojenia PiSu i Jarosława Kaczyńskiego. Można mieć nadzieję (to coś dla wiecznych optymistów), że to jakieś głębsze przemyślenia a nie jedynie chwila szoku i zwątpienia, po której wszystko wróci do normy i po której okaże się, że winę za bajzel wyborczy ponosi PiS. Możemy życzyć tego nam wszystkim.

       Najwyraźniej nic nie dociera do pierwszego obywatela IIIRP, przez niektórych zwanego Bronkiem przez innych Gajowym. Otóż Pan Prezydent w tej z punktu widzenia państwa krytycznej sytuacji zamiast w poważny sposób zabrać głos, po prostu zwyzywał obywateli od szaleńców. A więc, żeby była jasność szaleńcem jest każdy, kto nie wierzy w uczciwość hucpy zwanej wyborami samorządowymi 2014 i kto domaga się w związku z tym konkretnych kroków - czy to zaskarżenia czy to unieważnienia tej komedii. Szaleńcem jestem ja, jest mój sąsiad z sąsiadką (zresztą wyborcy PO), mój kuzyn z żoną, moja lekarka i pani ze sklepu obok. I wielu innych. A ci, którzy domagają się odwołania zramolałej ferajny zwanej PKW to ponoć ludzie nieodpowiedzialni. Zdaniem Prezydenta krytyka tego zdemenciałego ciała w obecnej sytuacji to jakieś próby destabilizacji. Jasne, cały naród nie dość że oszalał, to jeszcze uprawia dywersję i sabotuje struktury państwa zamiast siedzieć cicho i chwalić leśne dziadki za dobrze wykonaną pracę. Jak długo wytrzymamy jeszcze tę butę i arogancję?

         Mamy nie dać się zwariować, to się wszystko da policzyć - poucza nas jeszcze najwyższy urząd w państwie. Otóż tego się właśnie już nie da policzyć ale oczywiście jeżeli urząd najwyższy matematykę ma opanowaną w takim samym stopniu jak ortografię, to nawet trudno się dziwić tym wypowiedziom. Prezydent występujący jawnie w obronie partaczy i tego gigantycznego oszustwa jest po prostu żałosny. Ale za to wszystko jest demokratyczne, niezależne i zgodne z prawem, jak to na państwo prawa przystało. Członkowie PKW mogą więc dalej oplatać swoje idiotyzmy, prezydent RP może ubliżać społeczeństwu, na czele którego stoi. I to tylko kwestia czasu, aż się wszyscy dowiemy, że to znów Jarosław Kaczyński jest winny temu szaleństwu i podpala Polskę. Dobrze chociaż, że tym razem nie sam ale razem z SLD i z Leszkiem Millerem. 

 

 

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka