Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
8721
BLOG

Kto i co komu ukradł: PiS Preisnerowi czy Preisner PiSowi

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 198

      Kompozytor Zbigniew Preisner zarzucił PiSowi bezprawne odtworzenie jego utworów. Przy okazji oświadczył, że nie jest wyznawcą żadnej sekty smoleńskiej i nie wierzy w zamach.  W ramach zadośćuczynienia za zrabowaną własność intelektualną zażądał od organizatorów przejścia od Wawelu na rynek i rozgłoszenia przez głośniki przeprosin kompozytora. Nic nowego, podobne działania znamy już choćby sprzed dwóch lat, kiedy to wdowa po Herbercie włączyła się do jazgotu usiłującego zakazać Jarosławowi Kaczyńskiemu posługiwania się cytatami poety. Oczywiście po wypowiedzi Preisnera natychmiast zrobił się wrzask - na salonie, na onecie i czort wie, gdzie jeszcze, że PiS kradnie. Kradnie coś ponoć Herbertowi, kradnie Kaczmarskiemu no i teraz jeszcze ukradł Preisnerowi.

       Sprawa z "kradzieżą" utworów nie jest jednak taka prosta i nie wystarczy tutaj, że kompozytor sobie pogrzmi na PiS (nie wiadomo jednak nic o przedsięwzięciu konkretnych kroków) i ustosunkuje się do katastrofy smoleńskiej. Odtwarzanie publiczne utworów jest uregulowane ustawą o prawach autorskich, opłaty za odtworzenie pobiera ZAIKS (przy czym istotne jest przy publicznym odtwarzaniu czy następuje ono w celu dochodowym czy też nie) i większość organizatorów dużych imprez przestrzega zwykle tych formalności.

       Póki co wygląda jednak na to, że w przypadku krakowskich uroczystości w rocznicę pogrzebu ś.p.Pary Prezydenckiej dalsze sprawdzanie zawiłości prawnych najprawdopodobniej nie będzie konieczne, zaś wrzaski o pisowskim złodziejstwie okazały się i tym razem biciem piany i zwykłym awanturnictwem. Biuro prasowe PiS zaprzeczyło rewelacjom Preisnera i wydało oświadczenie, że na uroczystościach nie był odtwarzany żaden jego utwór. Może to jedynie jakieś podświadomoe życzenia kompozytora, nie wiadomo.

       Na razie wychodzi na to, że to nie PiS obłowił się na Preisnerze a Preisner zarzucając PiSowi bezprawne odtworzenie jego utworów podczepił się pod logo i "znak firmowy" PiS i przy poparciu pieniaczy i krzykaczy próbował zrobić sobie reklamę. W przypadku kompozytora jego klasy jest to dość dziwne i powiedzmy śmiało - mało eleganckie. Sprawa jest jednak dość jasna - o ile Preisner jest niewątpliwie świetnym kompozytorem, to jego nazwisko jest znane raczej dość wąskim kręgom miłośników filmów i dobrej muzyki. Logo i "znak firmowy" PiS - mimo bardzo różnych uczuć jakie wzbudzają - jest natomiast rozpoznawalne dla wszystkich. Wobec tego powinno być jasne, kto się pod kogo podczepia i kto wykorzystuje czyją popularność.

       A tak przy okazji Preisner podsunął świetny pomysł marketingowy. Przy wprowadzaniu utworu na rynek wystarczy oskarżyć np.PiS o jego odtworzenie czy J.Kaczyńskiego o jego zacytowanie, wygłosić lojalkę, że nie wierzy się w zamach i w sektę smoleńską no i wywołać wrzask, że PiS kradnie. Wysoka gwarancja powodzenia przedsięwzięcia. Oczywiście należy wyjść z założenia, że osoby o pewnym poziomie intelektualnym i etycznym z takiej strategii marketingowej korzystać nie będą.

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka